Jestem europejką. To ja spaceruję po polach elizejskich. Na okrągło siedzę w ogrodach Gaudiego. Zarówno opalam się na plaży w Chorwacji, jak i płynę gondolą w Wenecji. Zachwycam się krajobrazem Pragi oraz robię sobie zdjęcie z syrenką w Warszawie. Jestem w Amsterdamie, Berlinie i Belgradzie. Albo tańczę z Grekami na Akropolu, albo stepuje z Irlandczykami. Podziwiam drewniane domki na tle austriackich Alp. Znam klimat Norwegii oraz kulturę Mołdawii. Kocham Europę, która jest moim domem, ale też płaczę…
Codziennie widzę tysiące ludzi. Spieszą się, zamiast się zatrzymać. Szukają czegoś, ale sami nie wiedzą czego. Są obok siebie, ale nie z sobą. Idąc małą uliczką dostrzegam jeszcze ludzi, którzy widzą innych. Oni chcą pomóc, nie licząc na nic. Ta uliczka jest krótka. Domy nie są duże i nowe, ale tu żyją prawdziwe rodziny. Sąsiedzi są mili i pomocni. Mogliby zrobić więcej, gdyby mieli dużo pieniędzy, ale oni nie przywiązują wagi do majątku. Żyją skromnie lecz prawdziwie. Następna uliczka jest szersza. Nie ma tu tylu ludzi. Wszyscy są w jednorodzinnych domach. Odgrodzeni od świata, po to, aby skupić się na swoim małym świecie. Tu pieniądze się trochę liczą. Ludzie pracują, aby wykształcić swoje dzieci. To jest cały ich świat. Czy pomogą innym, nie wiem. Może, gdyby mieli okazję, która będzie do nich krzyczeć… Ta uliczka jest znacznie dłuższa, ale ja idę dalej. Mijam kilka uliczek, gdzie pieniądze zyskują na znaczeniu, a inni ludzie stają się bezużyteczni, aż dochodzę do największej. Tu wieżowce sięgają chmur. Nie ma ani drzew, ani zwierząt, nie licząc małych psów w różowych torebkach. Samochody jeżdżą tak szybko, że tworzą tylko kolorową rozmazaną plamę. Tu szczęście można kupić, jak uważają tutejsi ludzie. Nie lubię tu być. Kiedyś musiałam tu spędzić dużo czasu, po to aby poznać tych ludzi. Teraz wiem, że się zagubili. Zapomnieli melodii, którą ja słyszę. Nie pamiętają słów „Wszyscy ludzie stają się braćmi…”. Ich życie opływa w pieniądze i dostatek, ale to tylko iluzja. Złudne, ukryte głęboko pragnienie, żeby mieć to co najcenniejsze dla ludzi w pierwszej uliczce, nie rezygnując z pieniędzy. Jednak to nie jest najgorsze. Idę w ciemny zakamarek tej uliczki. Tam, gdzie ukryte są powody, przez które ten świat jeszcze istnieje. Spotykam biednych, samotnych, włóczęgów, bezdomnych, ludzi… Tych, którzy mogą mnie wiele nauczyć, choć nie mają wykształcenia, choć nie potrafią pisać, choć w swoim życiu nie przeczytali ani jednej książki. To ja nic nie umiem w porównaniu do nich. Świat o nich zapomniał. Zepchnął ich w kąt, ale ja wiem, co oni przeżyli, o czym mogą opowiedzieć… Siadam pomiędzy nimi. Są rodziną, pomimo tego, że nie są spokrewnieni. Oni wszyscy są braćmi, ale dlaczego tylko oni? Wstaję i wracam na ogromną ulicę. Znam to miasto, ten kraj. To jest Europa, podzielona na ulice, ale dlaczego? Chcę krzyczeć. Biegnę przed siebie na sam szczyt góry. Nie zatrzymuję się, ani nie patrzę za siebie. Widzę tylko cel mojej drogi. Gdy docieram do końca mojej wędrówki, widzę wszystko i wszystkich. Zaczynam śpiewać „Wszyscy ludzie stają się braćmi, tam gdzie mój przemówi głos…”. Wiem, że wszyscy mnie usłyszą. Może się na chwilę zatrzymają jeden za drugim i spojrzą w moja stronę. Ale to za mało. Bezruch nie zniszczy uliczek, aby na ich miejscu powstała jedna prosta droga. Ale wołam, bo przynajmniej słuchają. Sama nic więcej nie zrobię, żeby każdy dla każdego był bratem. To zadanie dla wszystkich Europejczyków. Niech to przesłanie będzie przekazywane z ust do ust po całej Europie. Dzięki temu w przyszłości będziemy mogli spojrzeć na siebie, jak na rodzinę, zamiast się izolować od innych. Schodzę z góry i idę szukać ludzi takich jak ja. Chcę znaleźć Europejczyków, ponieważ to naszym zadaniem jest sprawić, abyśmy byli jedną rodziną. Mamy możliwość zmienić życie. Nie musimy pozwolić, żeby ludzi oceniano po ich portfelach. Dlatego idę. Codziennie chodzę tymi samymi uliczkami i spotykam ludzi, którzy chcą mi pomóc i idziemy razem starając się naprawić to co złe.
Jesteśmy Europejczykami. To my spacerujemy po polach elizejskich. Na okrągło siedzimy w ogrodach Gaudiego. Zarówno opalamy się na plaży w Chorwacji, jak i płyniemy gondolą w Wenecji. Zachwycamy się krajobrazem Pragi oraz robimy sobie zdjęcie z syrenką w Warszawie. Jesteśmy w Amsterdamie, Berlinie i Belgradzie. Albo tańczymy z Grekami na Akropolu, albo stepujemy z Irlandczykami. Podziwiamy drewniane domki na tle austriackich Alp. Znamy klimat Norwegii oraz kulturę Mołdawii. Kochamy Europę, która jest naszym domem i nie płaczemy, przez to co się dzieje z jej mieszkańcami. My wiemy, że naszym zadaniem i przesłaniem dla nas jest sprawić, żeby wszyscy Europejczycy byli braćmi, ale kim tak naprawdę jest Europejczyk?
Aleksandra Ruszkowska